Jej wkład w rozwój sztuki współczesnej jest nieoceniony, podkreślał dr hab. Paweł Leszkowicz, prof. AS podczas laudacji, prezentując najważniejsze dokonania Andy Rottenberg.
Wybitna historyczka i krytyczka sztuki, kuratorka wystaw, pisarka, publicystka, organizatorka polskiego życia artystycznego została uhonorowana tytułem doktora honoris causa w dyscyplinie sztuk plastycznych i konserwacji dzieł sztuki Akademii Sztuki w Szczecinie „za otwieranie nowego paradygmatu wystawiennictwa, wielki wkład do sztuki współczesnej w Polsce i ugruntowywanie przekonania, że nie ma demokracji bez progresywnej sztuki”.
– Jesteśmy zaszczyceni, że swój pierwszy tytuł doktora honoris causa Anda Rottenberg przyjęła z rąk najmłodszej w Polsce Uczelni artystycznej, Akademii Sztuki w Szczecinie – podkreśla rektora AS dr hab. Mirosława Jarmołowicz, prof. AS.
Uroczystość wręczenia dyplomu odbyła się 15 listopada w Pałacu Ziemstwa Pomorskiego w obecności przybyłych licznie przedstawicieli świata kultury i nauki.
Wśród znakomitych gości, którzy zechcieli wygłosić słowa uznania dla doktory honoris causa były m.in. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hanna Wróblewska oraz Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie i Minister Kultury w latach 2014-2015 Małgorzata Omilanowska. Wystąpił także prorektor ds. naukowo-artystycznych Akademii Sztuki w Szczecinie dr Mikołaj Iwański oraz artystka wizualna Joanna Rajkowska.
List ze słowami uznania i podziękowania przesłała także m.in. prof. Gabriela Świtek z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego.
„Nieposłuszeństwo”
Motywem przewodnim poruszającego wykładu Andy Rottenberg wygłoszonego podczas uroczystości były pytania o wolność sztuki, niezgoda na zło i niesprawiedliwość oraz postawy artystów wobec totalitaryzmów były
- Wielu w akcie oporu opuszczało swoje państwa, aby nie tylko ocalić życie, ale przede wszystkim, aby pozostać wiernymi sztuce i wyznawanym zasadom. Inni wchodzili w alianse z władzą, z różnych powodów. Czasem po to, aby przetrwać, ocalić życie – mówiła. - Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie, gdyby moi rodzice nie wsiedli do pociągu repatriacyjnego do Świnoujścia. Wychowałam się w Polsce, na szczęście. Mogę sobie pozwolić na decydowanie, co i jak piszę, o czym robię wystawę, mogę wspierać osoby, z którymi współpracuję oraz wybierać miejsca, do których podróżuję. Nie podróżuję do Rosji od roku 2014, do Izraela - od ubiegłego roku. Wiem, że nikt tych moich decyzji nie zauważy, ale podjęłam je, bo mogłam. Nadal mogę realizować swoją wolność. Pamiętajmy jednak, że nie jest nam ona dana raz na zawsze.